czwartek, 18 lipca 2013

Iftar z prawdziwego zdarzenia


Pierwsze, nieśmiałe ujęcie, jeszcze z ukrycia.
Iftar – jak już w słowniczku mogliście przeczytać, to czas na posiłek łamiący post w okresie ramadanu, tuż po zachodzie słońca.

Różnie jest on tutaj świętowany, jedni w drogich restauracjach, inni w domowym zaciszu. 

My wybraliśmy się na jeden, dość osobliwy, z naszego punktu widzenia.

Założenie było bardzo banalne. Podejdziemy pod jeden z meczetów, żeby porobić zdjęcia. 

Sytuacja wymknęła się nieco z pod kontroli.

Ale, od początku.
Nikt nie śmiał jeść w butach.
Tutaj, przygotowania były jeszcze w toku.
Immam - gospodarz imprezy
Podano do stołu, ale zachodu słońca jeszcze nie było.
Mateusz kiepsko wtapiał się w tłum.
 Jeden z meczetów w naszej okolicy organizuje, w czasie ramadanu, wspólny posiłek przed budynkiem. Towarzystwo jest tylko męskie. Nie mamy pewności, ale zakładamy, że propozycja ta jest skierowana do osób samotnych i pracujących, które tylko na chwilę, z dala od domu i rodziny, mogą urwać się z pracy.

W pomarańczowych koszulkach panowie z HomeCenter, a w niebieskich -  ochroniarze naszych słuzbowych budynków.







Silna grupa taksówkarzy.












Jako kobieta nie chciałam zbyt blisko podchodzić więc wysłałam Mateusza. Ja zajęłam strategiczną   pozycję, w bezpiecznej odległości. Nad całym wydarzeniem czuwał jeden gość – od razu wyszliśmy z założenia, że to Immam. I słusznie. Jak zaczął iść w naszą stronę to speszyliśmy się i chcieliśmy się zwijać. Jednak on nas zaskoczył i zaprosił do wspólnego posiłku. Było nam mega głupio. My najedzeni będziemy im wyjadać. Mateusz upewnił się, że jako kobieta mogę podejść. Jedyne czego mi zabroniono to wejście do środka meczetu, co zupełnie mnie to nie zaskoczyło. Mateusz usiadł z nimi  i zaczął rozmawiać,  a ja robiłam zdjęcia. 

Impreza zorganizowana bez zbędnych ceregieli jak np sztućce.
Byliśmy tam jeszcze przed zachodem słońca, a Ci biedacy już nad pełnymi talerzami siedzieli i czekali. Na chwilę przed oficjalnym zachodem Immam na mement zniknął, ale zaraz się znalazł, a właściwie jego głos – nawołujący z minaretu. Po tym nawoływaniu, chłopaki zaczęli jeść. Pojedli, popili i każdy do swoich zajęć wracał. Zaskakująco szybko się wszyscy rozeszli.

Ile byśmy tu nie mieszkali zawsze będziemy wyglądać jak turyści, to nasz atut i tajna broń. :P

Panowie, na codzień zajmują się konserwacją powierzchni płaskich.
Wnioski co do adresatów wydarzenia wyciągnęliśmy, widząc przekrój zawodów jaki wykonywali uczestnicy. Sporo z nich było jeszcze w mundurach, więc było to łatwe. Poznaliśmy już trochę kilka przypadków. W niektórych zawodach wynagrodzenie, trudności, warunki mieszkaniowe, sytuacje rodzinne są nie łatwe, więc wnioski nasunęły się same. Było tam wielu taksówkarzy, ochroniarzy, kilku nawet z naszych okolicznych załogowych budynków, poza tym sprzątacze i sprzedawcy popularnej sieci HomeCenter.

Ciekawe doświadczenie, zwłaszcza, że w zeszłym roku świętowaliśmy Iftar ze znajomymi w restauracji.  



Taki widok z samochodu, sprowokował nas do całego przedsięwzięcia.



1 komentarz: