W jednej z
książek Macieja Bennewicza, przeczytałam: prawdziwe
szczęście to okazja, która trafia na gotowość. Od tej pory to moja mantra. 11te
przykazanie.
Dokładnie w ten
sposób znalazłam się w Dubaju i wykonuję pracę, którą uważam za jedną z ciekawszych,
ale jednocześnie wymagającą i stawiającą
przed wieloma wyzwaniami, czyli Personel Pokładowy Linii Lotniczej. Chcąc uniknąć podawania nazw własnych, dla niewtajemniczonych
nieskromnie dodam tylko, że nasza linia została ogłoszona przez SkyTrax.com najlepszą
linią lotniczą na świecie w 2013 roku.
Odpowiem od razu
na najczęściej zadawane pytania.
1. Jak
dostałaś tę prace?
Odpowiedz jest zaskakująco banalna: poszłam na
przesłuchanie w Polsce, przeszłam cały tzw. assesment i oto jestem. Nic
nadzwyczajnego, nie mam żadnych znajomości i specjalnych względów u Szejka. Poszłam
na tzw. Open Day, byłam sobą, nie koloryzowałam, mówiłam jak jest w rozmowach z
rekrutującymi i udało się. Sam pomysł i
moja motywacja, żeby w ogóle spróbować, kryją w sobie kilka ciekawych wątków, ale o
tym innym razem.
2. Czy
zawsze marzyłaś o byciu stewardessą? (to pytanie samo w sobie nie jest irytujące,
ale my cabin crew albo po polsku personel pokładowy, nie znosimy tego
słowa na S, grrr)
A odpowiedz brzmi
NIE, nigdy nawet przez myśl mi nie przyszło, że będę mieszkać w Zjednoczonych
Emiratach Arabskich i latać inaczej niż jako pasażer. Trafiła się okazja a ja
byłam gotowa. Od jakiegoś czasu szukałam możliwości, żeby pozwiedzać świat i
nie zapłacić za to majątku. Jednak pierwotnie myślałam, żeby zahaczyć się na
wakacje w jakimś biurze podróży, wyszło inaczej.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńgratuluje bloga. piszesz w ciekawy i przystępny dla kazdego sposób. Z wiekszością Twoich wniosków zgadzam się w 100% ( mieszkam w Sharjah). Czekam na kolejne wpisy!
OdpowiedzUsuń