piątek, 23 sierpnia 2013

Rozprawa o alkoholu :)



Alkohol w kraju arabskim zawsze wzbudza wiele emocji i kontrowersji. Islam surowo zabrania spożywania go, ale jak wiemy, zakazany owoc kusi. W tej kwestii Arabowie nie są tacy święci. W ogóle zaczynam dostrzegać,  jak wiele rzeczy jest kwestią interpretacji, a każdy zakaz da się obejść. Tzw. dobry muzułmanin nie pije, ale zły to już zupełnie inna sprawa. W knajpie nieraz widzieliśmy tradycyjnie ubranych mężczyzn, co sugeruje Arabów i Islam, popijających piwko, a potem wsiadających do samochodu. Zaznaczam, że Dubaj ma zero tolerancji dla prowadzenia po alkoholu. 

Emiraty do tematu alkoholu podchodzą mniej restrykcyjnie niż np. Arabia Saudyjska, Malediwy, czy  Iran, gdzie alkohol jest zupełnie zabroniony. Za wwiezienie go do kraju można mieć spore problemy. Z tą różnicą, że np. lecąc do Saudi, już w samolocie się niestety nie napijesz. Żaden samolot serwujący alkohol nie wyląduje na terenie tego kraju. Co innego w Iranie i na Malediwach. Lecąc w tamte strony alkohol jest serwowany na pokładzie, ale lepiej pić go z umiarem. Władze Malediwów uwzględniają fakt, że ich głównym źródłem utrzymania jest turystyka, nie tylko z krajów islamskich, więc w kurortach napoje wyskokowe są dostępne.  Niezręczna sytuacja pojawia się jak niechcący oblejesz pasażera lecącego do Teheranu butelką whisky, wódki itp. Kiepsko to pachnie przy odprawie.

MMI to jedna z sieci sklepów monopolowych. 
Emiraty Arabskie musiały się dostosować  do wielokulturowej społeczności. Lokalnej ludności jest tu niewiele, a młodsze pokolenia mają specyficzne podejście do pracy. W rezultacie, niezbędną pomoc, przy galopującym rozwoju, zapewnia ludność napływowa. Ludzie, którzy tu przyjeżdżają, tak jak ja, do obiadu lubią wypić winko, albo usiąść w przytulnej knajpce, ze znajomymi przy piwie. Nikt nie miał złudzeń, że to trzeba było jakoś pogodzić. Każdy emirat poradził sobie z tym w inny sposób.
Najbardziej restrykcyjnie do tematu podeszła Sharjah. Zabroniła zupełnie spożywania alkoholu, to tzw. suchy emirat. Na szczęście chyba jedyny. Dubaj, jak to Dubaj, zwąchał interes. Alkohol jest jedynym opodatkowanym towarem, tzn. przy kasie  dodają 30% do ceny podanej na półce. Haczyk polega na tym, że są tylko dwie sieci sklepów, które sprzedają tego typu towary, ale to nie koniec ciekawostek. Aby dokonać zakupu w tych sklepach, trzeba mieć, w wolnym tłumaczeniu, licencje alkoholika. :P Koszt takiej licencji to rocznie 160dhs. Oczywiście Dubaj dba o dobro swoich obywateli i wyznawców Islamu, więc żaden muzułmanin nie może dostać takiej licencji. Wesoło się robi, jeśli jakiś urzędnik pomyłkowo wpisze w Twoich dokumentach, że jesteś muzułmaninem.  Odkręcenie tego, to jazda bez trzymanki. Istotna jest też informacja, że oferta ta skierowana jest tylko do mieszkańców – rezydentów. Turystów to nie dotyczy.

Teraz pewnie wszyscy się zastanawiają... Jak to, to nie napiję się jak pojadę na wczasy?? Planuję romantyczny urlop i wina do kolacji z  żoną się nie napiję?? Albo, co z nocnym życiem, które tak szeroko jest reklamowane… na sucho? Odpowiedz brzmi:  nie na sucho. Jak już wspominałam, wszystko da się zawsze obejść. Fakt, nie wszystkie restauracje serwują alkohol, ale mimo wszystko jest ich całkiem sporo.  Teoretycznie, żeby zakupić w lokalu alkohol, też trzeba mieć licencję. Teoretycznie. Prawda jest taka, że jeszcze mi nikt nigdy jej nie sprawdzał. I o takich przypadkach nie słyszałam. A już na pewno nikt, o takie pierdoły, nie będzie kłopotał turystów. Klient, nasz Pan, a każdy chce zarobić. Chyba, że ktoś mocno przeholuje a pan taksówkarz odwiezie go zamiast do domu, na komisariat, ale to już zupełnie inna kwestia. Jest tylko jedno ograniczenie - wiek. Aby wejść do klubu, pubu gdzie sprzedają alkohol trzeba mieć ukończone 21 lat. Mnie osobiście sprawdzali kilka razy, a mojej młodszej siostry, jak przyjechała z wizytą, w ogóle nie wpuścili. Miała wtedy 19 lat a od dawna wygląda na starszą ode mnie.

Na szczęście w całym tym zamieszaniu z podatkami i licencjami przychodzi z odsieczą Umm al-Quwain . 
W tym emiracie nie ma podatku, nie ma licencji i jest takie jedno miejsce…



…zwane Baracuda, to oaza wszystkich legalnych i nielegalnych alkoholików. 


Jak tu przyjechałam, na samym początku, to miejsce było dla mnie owiane tajemnicą. Załoga, zwłaszcza kokpitu, sporo mi o tym opowiadała. Dla mnie brzmiało to trochę jak legenda, gdzieś, kiedyś, coś, ktoś, bez szczegółów ani adresu. Jest to wersja zakupów dla z motoryzowanych, więc początkowo mnie to nie dotyczyło i mało interesowało. Jednak z czasem przybył nowy członek rodziny (duży, czerwony, na 4 kołach) i znalazł się znajomy, który znał to miejsce. 2+2, zawsze musi dać 4. Pierwszy raz pojechaliśmy tam z samego rana. Sklep otwarty jest 24h, z wyjątkiem Ramadanu, kiedy jest zupełnie zamknięty.  Z Dubaju, jakieś 40 min samochodem, w jedną stronę i troszkę dłużej z powrotem, bo wypada ominąć Sharjah.

Trasa przelotowa. Obowiązkowo, min dwa pasy w jedym kierunku.
Piesi na drodze
Baracuda to ośrodek wypoczynkowy z całodobowym sklepem monopolowym, zlokalizowany na totalnym pustkowiu. W okolicy jest tylko stare lotnisko i autostrada. W sumie idealna lokalizacja. Za pierwszym razem miejsce wydało mi się, puste i spokojne. Nic bardziej mylnego. Kolejny raz  trafiliśmy tam po południu w czwartek. (Przypomnę tylko szybko, że weekend tutaj to piątek i sobota. A brzemię poniedziałku nosi  niedziela. :P) Wszyscy robili zapasy na weekend. Tłum był dziki. Normalne, duże, sklepowe wózki były wypchane po brzegi wszystkim co tylko można wymyślić. (poza polskim piwem, jeszcze). Sami nie byliśmy gorsi. Zwłaszcza, że jako załoga mamy tam zniżkę, która może wysoka nie jest  i do odbioru  towarze, ale jest. Totalne szaleństwo, zwłaszcza cenowe. Dla porównania dodam, że zgrzewka Carlsberg’a kosztuje 90dhs, i jest tam ich całkiem sporo. Nie liczyłam, ale stawiam, że ponad 20cia.  W knajpie, za jakikolwiek alkohol, zapłacisz najmniej 30dhs, i to bez znaczenia, czy to drink, czy zwykłe piwo.

Pozostałości po lotnisku.
Przy kasie wszystkie zakupy pakują Ci w ciemne siatki, żeby nie było widać co wieziesz, ale nie wszystko się w te siatki mieści. Nie wiem, jakie są kary za przewożenie alkoholu przez Sharjah, i chyba nie chcę wiedzieć. Wiem tylko, że kiepski ze mnie przemytnik. Ostatnim razem, jeden błąd, jeden pominięty zjazd i wylądowaliśmy w samym centrum Sharjah. Załadowani  zgrzewkami piwa, które w siatki się nie mieściły. A nie trzeba być piwoszem, żeby widzieć, że Carlsberg czy Corona to napoje alkoholowe. Adrenalina nam skoczyła zwłaszcza, jak nie mogliśmy się stamtąd wydostać. Centrum tego miasta – emiratu, to w tej chwili, jeden wielki plac budowy i wszystkie drogi są jednokierunkowe. Nic nie jest normalne ani logiczne. Ambitny plan ominięcia Sharjah skończył się w samym jej centrum, na szczęście bez konsekwencji dla nas.

Lata świtności ma już dawno za sobą.
Adrenaliny dodawały nam też historie i plotki związane z Baracudą. Najbardziej znaczące dla nas, w tamtym momencie, były te dotyczące policji, która rzekomo jedzie za delikwentami od samego sklepu i kontroluje w odpowiednim miejscu, czyli na wjeździe do poszczególnych Emiratów. W Sharjah za samo posiadanie, można mieć spore problemy, i chyba wolę nie wiedzieć jak poważne, skoro ofiary gwałty trafiają tutaj do więzienia. Natomiast w Dubaju, przede wszystkim sprawdzają licencje. Nie byłoby w tym żadnego problemu, gdyby nie plotka o limitach c do ilości, nie wiem oczywiście jakich. Sądząc po tym co przewoziliśmy, przy najśmielszych oczekiwaniach, mogłyby i tak być przekroczone.

Zjednoczone Emiraty Arabskie to miejsce, gdzie trzeba wierzyć w legendy i plotki. Ale wiele rzeczy można obejść, załatwić, pominąć. To królestwo przepisów nie wprost, nie jednoznacznych i nierównych.  O równych i równiejszych to już innym razem. Świat arabski obfituje w przepisy prawne dla nas absurdalne i irracjonalne. Z czasem po prostu uczysz się w tym żyć. Przyzwyczajasz się, że w każdej plotce jest ziarenko prawdy, pytanie tylko jak duże.


2 komentarze:

  1. W Dubaju limit na alkohol to 10% Twoich zarobków. Jest to kwota jaką miesięcznie możesz wydać na zalanie się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ciekawe plotki głoszą , że bardziej trzeba obawiać się lokalnych "cwaniaków" , którzy w Sharjah potrafia spowodować niegrożną stłuczkę i wyłudzić "odszkodowanie" pod grożbą zawiadomienia policji....

    OdpowiedzUsuń