Tego posta zaplanowałam już jakiś czas temu. Ostatnio znów zrobiłam lot do
Indii i szybko mi się o nim przypomniało. Tym razem, nie będzie o Warszawie.
Tym razem, wrócę do tematów bardziej egzotycznych, oczywiście jak dla
kogo. Dla nas, szeroko pojętych,
Dubajczyków, to o czym chcę
dzisiaj zacząć Wam opowiadać, jest mimo wszystko, dość codziennym widokiem .
|
Jeden z wielu hindusów, którym mój aparat nie mógł się oprzeć |
Dubaj, a może już nawet cały świat, pełen jest Indian. Oczywiście tych
prawdziwych, a nie Amerykańskich. Tych, których my, z niezrozumiałych dla mnie
przyczyn, nazywamy Hindusami.
Wiedzieliście, że Hindusów, wśród Hindusów jest tylko niecałe 80%. Reszta to
przede wszystkim muzułmanie i chrześcijanie. Często też można
spotkać sikhów i dżinistów. Sikhów bardzo łatwo poznać po
charakterystycznym turbanie wśród mężczyzn. W tej religii to mężczyźni ukrywają
swoje, nigdy nie ścinane, włosy. Ukrywają je pod specyficznym, rzucającym się w
oczy, często bardzo kolorowym, turbanem. Jednak, co to za różnica, przecież dla
nas i tak pozostaną Hindusami.
|
Chwila zadumy w meczecie w Delhi |
Z mojej świadomości historycznej mam, na to zjawisko, tylko jedno
wytłumaczenie. Za bardzo przywiązaliśmy się do pomyłki jednego gościa. Kolumb
nie miał GPSa i nie wiedział gdzie dopłyną. Miał swoje założenia i w nich
tkwił, a my za nim. Tylko dlatego, że jeden gość kilkaset lat temu się pomylił,
my teraz prawdziwych Indian nazywamy Hindusami. Cała reszta świata poradziła
sobie z tym dość łatwo. Jedni to Indianie, a drudzy to Amerykańscy Indianie.
Czy nie prościej?
Hipotetyczna sytuacja: Rozmawiacie z Hindusem, który jest muzułmaninem albo
katolikiem, wszystko jedno. Wytłumaczcie mu teraz, że co z tego, że nie jest
hinduistą, skoro dla Was i tak jest Hindusem. Jakiegoś polonistę bardzo proszę
o wypowiedz, chętnie się dowiem, o co w tym tak na prawdę chodzi.
Wakacje w Indiach, dokładniej w Delhi, ale także
specjalizacja (tak, to jest ironia) jaką przez jakiś czas miałam
wątpliwą przyjemność robić, wykonując wszelkiej maści nocne loty do Indii,
Pakistanu itd., sprawia, że mam pewne spostrzeżenia.
|
Widzicie ten chaos za nimi? |
Ameryki nikomu nie odkryję, jeśli powiem, że najbardziej intrygująca w
takich krajach jak Pakistan, Bangladesz czy Indie, jest wszechogarniająca
bieda. Często największym jej powodem i motorem są sami ludzie, ich nastawienie,
mentalność.Oni nie wiedzą, że może być inaczej. Są szczęśliwi myjąc się w wątpliwej
czystości rzece, gotując w starej puszcze i śpiąc codziennie pod innym drzewem,
murem. Ta ich beztroska i brak przywiązania do rzeczy materialnych, fascynuje
mnie u nich najbardziej. Jednak są to chyba tylko pozory szczęścia. Nie znając
niczego innego, dorastając w takim środowisku, z taką mentalnością, nie mogą
być nie szczęśliwi. Wielu nie ma świadomości, że może być inaczej.
|
Jeden z kilku momentów, w których to ja byłam atrakcją turystyczną. |
Owszem, nie mają parcia na posiadanie. Uśmiechają się, wydają się być
szczęśliwi. Wielu z nich pracuje żeby przeżyć, a nie
być, czy
mieć. Cieszą się
naprawdę małymi rzeczami. Jednak agresja jaką mają wobec siebie budzi moje
wątpliwości. Jak można
być, skoro nie szanuje się drugiego człowieka. A
ta beztroska i uśmiech wydaje się tylko chwytem reklamowym wabiącym turystów.
Będąc tam zaledwie tydzień, widziałam kilka bójek, jedną nawet dość poważną.
Widziałam też agresję policji. Teoretycznie, chyba byli tam, aby pilnować
porządku, ale z boku wyglądało to raczej na pokaz siły i władzy. Tam, nikt nikogo
nie szanuje, ani mężczyźni kobiet, ani dzieci dorosłych i vice versa.
Wyobraźcie sobie teraz, jak może zachowywać się ktoś, kto się z tej biedy i
agresji wyrwie. Wyjedzie za granicę i zaczyna nowe życie, w normalnym świecie. Wielu
z nich przebywa za granicą na tyle długo, że dorabiają się nawet nowego
obywatelstwa, paszportu. Jak myślicie mają kompleksy? Potrafią wyzbyć się wyuczonych
zachowań? Niektórzy tak, ale zdecydowanie
nie wszyscy. Kilka perełek już miałam na pokładzie. Hindusi na dorobku
za granicą to chyba nasi najtrudniejsi pasażerowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz